Hej...
Długo mnie tu nie było i już raczej nie będzie :/
Teraz w szkole mam pod górkę, opuściłam się w nauce muszę wszystko poprawiać i kuć na pamięć cały materiał z angielskiego i jest trochę trudno.
Więc moją ostateczną decyzją jest zawieszenie bloga!
ZAWIESZAM NA CZAS NIE OKREŚLONY!
TYM CZASEM ZAPRASZAM NA MOJE DWA POZOSTAŁE BLOGI
O ZERRIE [KLIK]
FANTASY [KLIK]
Enjoy kochani ♥♥♥
sobota, 1 listopada 2014
piątek, 12 września 2014
Rozdział 4
Teraz pomyślicie o mnie, że jestem egoistyczna, bo po jednym starciu z nim czuję ulgę kiedy dowiaduje się, że jego
-Ktoś powiesił gościa od tańca!-jej brązowe oczy "wypalały" we mnie dziurę i oczekiwały odpowiedzi.
-Ale....?
-I dyra jest podejrzana właśnie o to!
-Ktoś kto to wymyślił musi być walnięty!-wyrzuciłam ręce w górę po czym wyhamowałam na światłach.
-To raczej nie możliwe.... Ona jest taka chuda, że kiedyś nawet na chiliderkę się nie nadawała podobno... I jakim cudem ona miałaby wedrzeć go na te drewniane bale?
-To gdzie on zawisł?-lekko zaśmiałam się ze swojego słowa, ale zaraz spoważniałam.
-W pokoju nauczycielskim-wzdrygnęła i poprawiła swoje loki, które posklejały się od deszczu.
-Matko.... Czy oni chcą tam dalej przesiadywać? Z zapachem trupa?!-cicho się zaśmiałam i skręciłam na nasze osiedle. Przywitały mnie wysokie budynki, które wydawały się tak wielkie, że sięgały ciemnych chmur.
-Ej...-zagadnęła nagle Shereen. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem i uniosłam lekko brwi-Bo wiesz..... Ty w ogóle się tym nie przejmujesz....
-Czy ty?!-czy ona myśli, że ja go.....?
-Nie....nie....
-Shereen!-zganiłam ją zbulwersowana.
-Ktoś powiesił gościa od tańca!-jej brązowe oczy "wypalały" we mnie dziurę i oczekiwały odpowiedzi.
-Ale....?
-I dyra jest podejrzana właśnie o to!
-Ktoś kto to wymyślił musi być walnięty!-wyrzuciłam ręce w górę po czym wyhamowałam na światłach.
-To raczej nie możliwe.... Ona jest taka chuda, że kiedyś nawet na chiliderkę się nie nadawała podobno... I jakim cudem ona miałaby wedrzeć go na te drewniane bale?
-To gdzie on zawisł?-lekko zaśmiałam się ze swojego słowa, ale zaraz spoważniałam.
-W pokoju nauczycielskim-wzdrygnęła i poprawiła swoje loki, które posklejały się od deszczu.
-Matko.... Czy oni chcą tam dalej przesiadywać? Z zapachem trupa?!-cicho się zaśmiałam i skręciłam na nasze osiedle. Przywitały mnie wysokie budynki, które wydawały się tak wielkie, że sięgały ciemnych chmur.
-Ej...-zagadnęła nagle Shereen. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem i uniosłam lekko brwi-Bo wiesz..... Ty w ogóle się tym nie przejmujesz....
-Czy ty?!-czy ona myśli, że ja go.....?
-Nie....nie....
-Shereen!-zganiłam ją zbulwersowana.
♥ ♥ ♥
Zdenerwowana przerzuciłam kolejną stronę Vogue i spojrzałam na zegarek. Pięć minut po siódmej... Choć zbliżał się czerwiec na dworze już było ciemno. Prawdopodobnie to przez to, iż na dworze panuje okropna ulewa i zbiera się na burze.
Perrie powinna tu już dawno być. Musiałam wygadać się mojej przyjaciółce, inaczej znów zdemoluje mieszkanie i się pokaleczę.
Kopnęłam nogą w ławę i prychnęłam zdenerwowana. Teraz na usta ciśnie się pytanie "Dlaczego jesteś zdenerwowana?"
Prawdopodobnie dlatego, że właśnie pokłóciłam się z Shereen, która podejrzewa mnie o morderstwo, a ja życzyłam jej śmierci. Pewnie tak... A teraz pojechała do domu jej ojca i nie ma jej już trzy godziny!
Wreszcie usłyszałam dzwonek do drzwi. Nareszcie!
-Cześć kochanie!-uśmiechnęła się promiennie blondynka i lekko mnie uściskała-Co w takiej ciemnicy siedzisz?!-krzyknęła już z salonu.
-Czytałam przy kominku i nie chciało mi się włączać światła-uśmiechnęłam się lekko, choć wiedziałam, że tego nie zauważy. Nacisnęłam włącznik światła, ale jasny blask nie rozszedł się po mieszkaniu i usłyszałam ogromny grzmot, na który aż wzdrygnęłam-Nie ma prądu!-pisnęłam i przyleciałam do salonu.
-Jedziemy do mnie?
-Tak!
♥ ♥ ♥
Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i spojrzałam w ekran telewizora.
-Chcesz coś do picia?-za drzwi wychyliła się Pezza.
-Wode.
-Dostaniesz kakao!
-Nie!
-Tak!
-Przytyje!
-O to chodzi!
-Będę biegać dotąd, aż schudnę i już wtedy się odwodnię i jeszcze kilka rzeczy no i padnę na zawał!
-I dobrze jednego debila mniej! Świat stanie się lepszy!
-Perrie!
-Adried!
-Wiem jak mam na imię!
-Ja też!
-A w dupie Cię mam!
-O kakao gotowe!
-Boże....
-Perrie!
-Ha, ha, ha-zaśmiałam się sztucznie i wzięłam kubek od Edwards-Parzy!
-I dobrze!
-Koniec!
-Koniec!
Właśnie w tym momencie przypomniała mi się kłótnia z Zaynem, która wyglądała tak samo. Przed oczami stanął obraz całującej się Perrie z Malikiem.
-Mam pytanie....-zaczęłam lekko zdenerwowana.
-Hmm....?
-Czy ciebie i Zayna coś łączy?
-Co?!
-No czy ty i Zayn Malik jesteście razem?
-Nie....
-Ale się całowaliście!
-Byłam pijana! A tak w ogóle to co cię to obchodzi?!
-Bo sama kiedyś z nim byłam... Znamy się od kołyski....-przygryzłam niespokojnie wargę i czekałam na reakcję Perrie-Zawsze był obok mnie... Wspierał, pomagał i krzyczał. Ja, Zayn, Eleonora i Louis byliśmy paczką najlepszych przyjaciół. Biednych, najlepszych przyjaciół. Tylko naglę coś się spieprzyło. Dostałam się do "Malibu youth talent". Zbyt późno powiedziałam to Zaynowi. Pokłóciliśmy się i rozstaliśmy. Przyjaźń i miłość padła... Ja stawałam na kolejnych stopniach sławy i zapominałam o nich kompletnie. Oni wciąż byli biednymi ludźmi z przed mieści. Później Zayn zdał prawo i zrezygnował z tego. Został tatuażystom... Teraz jest znany na cały stan... Eleonora została fotografem a Louis poprawia te zdjęcia i razem pracują dla Glamour-starłam łzę z mego policzka-Nie wiem nawet po co ci to opowiadam... Po prostu musiałam się wygadać
-I dobrze!
-Koniec!
-Koniec!
Właśnie w tym momencie przypomniała mi się kłótnia z Zaynem, która wyglądała tak samo. Przed oczami stanął obraz całującej się Perrie z Malikiem.
-Mam pytanie....-zaczęłam lekko zdenerwowana.
-Hmm....?
-Czy ciebie i Zayna coś łączy?
-Co?!
-No czy ty i Zayn Malik jesteście razem?
-Nie....
-Ale się całowaliście!
-Byłam pijana! A tak w ogóle to co cię to obchodzi?!
-Bo sama kiedyś z nim byłam... Znamy się od kołyski....-przygryzłam niespokojnie wargę i czekałam na reakcję Perrie-Zawsze był obok mnie... Wspierał, pomagał i krzyczał. Ja, Zayn, Eleonora i Louis byliśmy paczką najlepszych przyjaciół. Biednych, najlepszych przyjaciół. Tylko naglę coś się spieprzyło. Dostałam się do "Malibu youth talent". Zbyt późno powiedziałam to Zaynowi. Pokłóciliśmy się i rozstaliśmy. Przyjaźń i miłość padła... Ja stawałam na kolejnych stopniach sławy i zapominałam o nich kompletnie. Oni wciąż byli biednymi ludźmi z przed mieści. Później Zayn zdał prawo i zrezygnował z tego. Został tatuażystom... Teraz jest znany na cały stan... Eleonora została fotografem a Louis poprawia te zdjęcia i razem pracują dla Glamour-starłam łzę z mego policzka-Nie wiem nawet po co ci to opowiadam... Po prostu musiałam się wygadać
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Rozdział 3
*Winda-Adried*
Stojąc już windzie wcisnęłam odpowiedni guzik. Winda ruszyła do góry, a moim celem było 30 (ostatnie) piętro. Lekko mną wstrząsnęło, gdy winda ruszyła. Trochę mnie to zdziwiło, bo nigdy tak nią nie trzęsło. Nagle kiedy znikło 20 piętro a miało pojawić się 21 winda stanęła. Z małym strachem zaczęłam szukać telefonu. Gdy przeszukałam każdy kąt kieszeni zrozumiałam, że nie wzięłam go z mieszkania. Przejechałam ręką po włosach i zaczęłam wydzierać się. Wzywałam pomocy i wyzywałam, że już dawno powinni naprawić tę zasraną windę.
Po chwili krzyczenia opadłam z sił. Siadłam w kącie i próbowałam wyrównać oddech. Nagle koło ucha zaczął mi latać jakiś owad. Znów zaczęłam wydzierać się. Tym razem z przerażenia.
*Mieszanie Zayna-Louis*
Otworzyłem kolejne piwo i zawołałem Zayna, gdyż mecz już się zaczął.
-Zaraz przyjdę tylko pójde na dół bo jakaś paczka do mnie przyszła!-krzyknął z korytarza i tyle go widziałem. Wstałem z kanapy i zacząłem chodzić bo mieszkaniu. Było urządzone naprawdę bogato. Fajnie wejść w nowe życie jako bogaty człowiek. To naprawdę dziwne, że nasza mała paczka dawniej była biedna jak myszy kościelne a teraz? Żyjemy w bogactwach w Malibu.
Oglądając wszystkie zdjęcia powieszone na ścianie zdołałem zrozumieć, że Zayn poszedł w kierunku tatuażu a nie prawa. Zawsze o tym marzył.
-Boże gdzie on jest?-zadałem sobie sam pytanie i wychyliłem głowę przez drzwi. Cały czas stoi przy windzie?! On normalny jest?
-Możesz mnie oświecić co ty robisz od 20 minut przy windzie?-zapytałem śmiejąc się a on uciszył mnie ruchem ręki. Zmarszczyłem brwi i przyglądałem mu się zdziwiony.
-Winda się zepsuła, ale ktoś w niej jest. Słyszysz?-zapytał przyciągając mnie do drzwi windy.
-Rzeczywiście się ktoś tam drze-zaśmiałem się.
-Czekaj tu ja ide po Marka-zbiegł po schodach. Już widzę jak on biegnie tak ochoczo na górę. Nie chciało mi się tu stać więc wszedłem do swojego mieszkania.
-Boże jaki tu burdel!-warknąłem kopiąc pusty karton.
-Jak byś nie szedł oglądać tego zasranego meczu u Zayna to by było już czysto! A tak w ogóle to dlaczego tak wcześnie wróciłeś?-El wyszła z łazienki z kolejnymi kartonami.
-Winda się zepsuła i Zayn musiał iść na dół, żeby zawołać tego Marka czy jak mu tam a mi się nie chciało tak tam stać więc jestem! A i ktoś się zatrzasnął w windzie-zaśmiałem się i opadłem na nową kanapę.
-Boże Adried!-nagle Eleanor wypadła z mieszkania trzaskając drzwiami.
*Winda-Adried*
Od ciągłego wydzierania się opadłam z sił. W brzuchu mi zaczęło burczeć a usta wysuszyły się i przeraźliwie prosiły o coś do picia. Warknęłam pod nosem i parłam się o lustro, które nie dawno zawisło w naszej windzie. Właściciel naszego budynku jest tak durny, że kazał je zawiesić dla mnie i Shereen. Powód? Przytoczę jego słowa "Jeśli takie sławy mieszkają w moim budynku to luksus musi być nawet w windzie!" Na serio? Lustro nie czyni windy luksusową! Mogli by tu jakiś automat z napojami i alarm zamontować, a nie lusterka, które biedna sprzątaczka musi codziennie myć. Coraz bardziej chciałam wrócić do mieszkania i po prostu siedzieć na kanapie! Eh....
Nagle usłyszałam krzyk-ktoś mówił moje imię. Czy ja mam już omamy?
-Kim jesteś?!-odpowiedziałam i poczułam się jak w horrorze. Zaraz pewnie światło zgaśnie i pojawi się ta dziewczynka z "The Ring"
-Eleanor! Pamiętasz mnie?! Już tyle tam tkwisz więc pewnie już osiwiałaś i nikogo nie pamiętasz!
-El weź ogarnij dupę tu jest zegarek! Jestem tu od godziny dopiero!-zaśmiałam się stając na palcach, jakby to miało mi pomóc-Czy ktoś w ogóle chce mnie ratować?!
-No Mark już idzie! To ja się oddalam!
***
*Następny dzień*
-Jezu! Lece!-wrzasnęłam kiedy potknęłam się na wybiegu i walnęłam plackiem o ziemie.
-Jakbyś zamiast Jezu powiedziała Kris to bym ratował-wzruszył ramionami fotograf i pomógł mi wstać.
-Idiota-szepnęłam pod nosem.
-Słyszałem!
-O to właśnie chodziło-wyszczerzyłam się i poszłam się przebrać. W tych wysokich butach wyglądałam jak istna żyrafa, gruba żyrafa... {KLIK}. Wyszłam przegnać się z Krisem, który zaśmiał się kpiąco.
-A w tych to się nie wywalasz! Jakie to dziwne-jego ton głosu był mieszanką kreskówki a tego prawdziwego. W całości wychodziło to komicznie!
-Ha ha ha!-wyminęłam go dumnym krokiem, gdyż znów obwód moich bioder lekko się zmniejszył. Jesy jak zwykle nie jest z tego zadowolona, ale to cud, że przytyłam ten kilogram....
-No już już bo ci jeszcze siostrzyczka przed szkołą zmoknie-poganiał mnie lekko popychając w stronę wyjścia. Posłałam mu całusa i na parkingu odnalazłam moje białe BMW. Z piskiem opon ruszyłam w stronę naszej akademii. Deszcz zmienił się w prawdziwą ulewę. Podjeżdżając pod budynek z czerwonej cegły spostrzegłam zmarzniętą Sher. Jej afro oklapło a tusz się rozmazał. Napisałam do niej, że już jestem i zaraz cała mokra wpadła mi do auta.
-Nie uwierzysz co się stało!-"wbija" we mnie swoje brązowe oczęta.
-No nie wiem co?-myślałam, że znów odpowie swoje głupkowate "jajco" czy "gówno", ale odpowiedź, była inna i mroziła krew w żyłach. Jednak mi przyniosła lekką ulgę.
Stojąc już windzie wcisnęłam odpowiedni guzik. Winda ruszyła do góry, a moim celem było 30 (ostatnie) piętro. Lekko mną wstrząsnęło, gdy winda ruszyła. Trochę mnie to zdziwiło, bo nigdy tak nią nie trzęsło. Nagle kiedy znikło 20 piętro a miało pojawić się 21 winda stanęła. Z małym strachem zaczęłam szukać telefonu. Gdy przeszukałam każdy kąt kieszeni zrozumiałam, że nie wzięłam go z mieszkania. Przejechałam ręką po włosach i zaczęłam wydzierać się. Wzywałam pomocy i wyzywałam, że już dawno powinni naprawić tę zasraną windę.
Po chwili krzyczenia opadłam z sił. Siadłam w kącie i próbowałam wyrównać oddech. Nagle koło ucha zaczął mi latać jakiś owad. Znów zaczęłam wydzierać się. Tym razem z przerażenia.
*Mieszanie Zayna-Louis*
Otworzyłem kolejne piwo i zawołałem Zayna, gdyż mecz już się zaczął.
-Zaraz przyjdę tylko pójde na dół bo jakaś paczka do mnie przyszła!-krzyknął z korytarza i tyle go widziałem. Wstałem z kanapy i zacząłem chodzić bo mieszkaniu. Było urządzone naprawdę bogato. Fajnie wejść w nowe życie jako bogaty człowiek. To naprawdę dziwne, że nasza mała paczka dawniej była biedna jak myszy kościelne a teraz? Żyjemy w bogactwach w Malibu.
Oglądając wszystkie zdjęcia powieszone na ścianie zdołałem zrozumieć, że Zayn poszedł w kierunku tatuażu a nie prawa. Zawsze o tym marzył.
-Boże gdzie on jest?-zadałem sobie sam pytanie i wychyliłem głowę przez drzwi. Cały czas stoi przy windzie?! On normalny jest?
-Możesz mnie oświecić co ty robisz od 20 minut przy windzie?-zapytałem śmiejąc się a on uciszył mnie ruchem ręki. Zmarszczyłem brwi i przyglądałem mu się zdziwiony.
-Winda się zepsuła, ale ktoś w niej jest. Słyszysz?-zapytał przyciągając mnie do drzwi windy.
-Rzeczywiście się ktoś tam drze-zaśmiałem się.
-Czekaj tu ja ide po Marka-zbiegł po schodach. Już widzę jak on biegnie tak ochoczo na górę. Nie chciało mi się tu stać więc wszedłem do swojego mieszkania.
-Boże jaki tu burdel!-warknąłem kopiąc pusty karton.
-Jak byś nie szedł oglądać tego zasranego meczu u Zayna to by było już czysto! A tak w ogóle to dlaczego tak wcześnie wróciłeś?-El wyszła z łazienki z kolejnymi kartonami.
-Winda się zepsuła i Zayn musiał iść na dół, żeby zawołać tego Marka czy jak mu tam a mi się nie chciało tak tam stać więc jestem! A i ktoś się zatrzasnął w windzie-zaśmiałem się i opadłem na nową kanapę.
-Boże Adried!-nagle Eleanor wypadła z mieszkania trzaskając drzwiami.
*Winda-Adried*
Od ciągłego wydzierania się opadłam z sił. W brzuchu mi zaczęło burczeć a usta wysuszyły się i przeraźliwie prosiły o coś do picia. Warknęłam pod nosem i parłam się o lustro, które nie dawno zawisło w naszej windzie. Właściciel naszego budynku jest tak durny, że kazał je zawiesić dla mnie i Shereen. Powód? Przytoczę jego słowa "Jeśli takie sławy mieszkają w moim budynku to luksus musi być nawet w windzie!" Na serio? Lustro nie czyni windy luksusową! Mogli by tu jakiś automat z napojami i alarm zamontować, a nie lusterka, które biedna sprzątaczka musi codziennie myć. Coraz bardziej chciałam wrócić do mieszkania i po prostu siedzieć na kanapie! Eh....
Nagle usłyszałam krzyk-ktoś mówił moje imię. Czy ja mam już omamy?
-Kim jesteś?!-odpowiedziałam i poczułam się jak w horrorze. Zaraz pewnie światło zgaśnie i pojawi się ta dziewczynka z "The Ring"
-Eleanor! Pamiętasz mnie?! Już tyle tam tkwisz więc pewnie już osiwiałaś i nikogo nie pamiętasz!
-El weź ogarnij dupę tu jest zegarek! Jestem tu od godziny dopiero!-zaśmiałam się stając na palcach, jakby to miało mi pomóc-Czy ktoś w ogóle chce mnie ratować?!
-No Mark już idzie! To ja się oddalam!
***
*Następny dzień*
-Jezu! Lece!-wrzasnęłam kiedy potknęłam się na wybiegu i walnęłam plackiem o ziemie.
-Jakbyś zamiast Jezu powiedziała Kris to bym ratował-wzruszył ramionami fotograf i pomógł mi wstać.
-Idiota-szepnęłam pod nosem.
-Słyszałem!
-O to właśnie chodziło-wyszczerzyłam się i poszłam się przebrać. W tych wysokich butach wyglądałam jak istna żyrafa, gruba żyrafa... {KLIK}. Wyszłam przegnać się z Krisem, który zaśmiał się kpiąco.
-A w tych to się nie wywalasz! Jakie to dziwne-jego ton głosu był mieszanką kreskówki a tego prawdziwego. W całości wychodziło to komicznie!
-Ha ha ha!-wyminęłam go dumnym krokiem, gdyż znów obwód moich bioder lekko się zmniejszył. Jesy jak zwykle nie jest z tego zadowolona, ale to cud, że przytyłam ten kilogram....
-No już już bo ci jeszcze siostrzyczka przed szkołą zmoknie-poganiał mnie lekko popychając w stronę wyjścia. Posłałam mu całusa i na parkingu odnalazłam moje białe BMW. Z piskiem opon ruszyłam w stronę naszej akademii. Deszcz zmienił się w prawdziwą ulewę. Podjeżdżając pod budynek z czerwonej cegły spostrzegłam zmarzniętą Sher. Jej afro oklapło a tusz się rozmazał. Napisałam do niej, że już jestem i zaraz cała mokra wpadła mi do auta.
-Nie uwierzysz co się stało!-"wbija" we mnie swoje brązowe oczęta.
-No nie wiem co?-myślałam, że znów odpowie swoje głupkowate "jajco" czy "gówno", ale odpowiedź, była inna i mroziła krew w żyłach. Jednak mi przyniosła lekką ulgę.
czwartek, 31 lipca 2014
Zwiastun i okładka!
No i ten obrazek co dostałam gratis xD Ja go potraktuję jako okładkę <3
niedziela, 27 lipca 2014
Rozdział 2
*Dyskoteka-Narrator*
Siostry Cutkelvien weszły do środka klubu. Do ich nozdrzy wślizgnął się zapach alkoholu i tytoniu pomieszany z smrodem potu.Wiele par, które pewnie przed kilkoma minutami się poznały, obściskiwały się przy ścianie. Wiele ludzi "tańczyło" na parkiecie w rytm muzyki a reszta siedziała przy stolikach lub barach.
Shereen wraz z Adried udały się do stolika gdzie siedziała Perrie, Liam, Niall, Harry, Jesy oraz ktoś jeszcze. Ten ktoś namiętnie całował Edwards. A tym ktosiem okazał się Zayn. Adr jedynie prychnęła i przywitała się z każdym buziakiem w policzek.
-Kto co chce?-zapytał już lekko wstawiony Harry. Nagle polały się zamówienia. Począwszy od soków kończąc na wysoko procentowych trunkach. Adried poszła za nim, bo sam nie dałby rady z tyloma szklankami. Przy barze złożyli zamówienie a Cutkelvien zadała pytanie Stylesowi.
-Gdzie Ana?
-Nie mogła przyjść....-westchnął. Jego dziewczyna rzadko bywała z nim na imprezach.-Musiała jechać z ojcem coś pozałatwiać. No wiesz bo jej babci....
Sher przysłuchiwała się ich rozmowie i wywróciła oczami. Dobrze wiedziała, że Ana oszukuje Harrego. Ona nie pojechała by nigdzie z ojcem. On by jej na to nie pozwolił. Nawet jakby pojechała to pewnie musiała by oddawać za paliwo. Chore... Jej ojciec był z rodu tych złych. Tak samo jak ojciec Adried. Ona nigdy nie miała z nim łatwo. Wiele blizn na ciele dziewczyny powstało od silnych uderzeń ojca.
Harry i Anastazja tworzyli dość dziwny nieustatkowany związek. Wiele razy się rozchodzili by znów do siebie wracać i tak w kółko. Mieli przed sobą zbyt dużo tajemnic. Jednak gdy na siebie patrzyli w ich oczach widziało się tą miłość. Ich charaktery były zupełnie inne. Ona dziewczyna miła i skromna a on? Zupełne przeciwieństwo. Okropnie wredny i w żadnym calu nie skromny... Wszystkie ich tajemnice znała Shereen, ale kiedyś przyrzekła, że nie puści pary z ust. Trzyma się tego...
Impreza rozkręciła się w najlepsze. Alkohol lał się litrami. Perrie wreszcie dostała się do drużyny Adried i musiała to opić. Starsza Cutkelvien skierowała się w stronę łazienek. Źle się poczuła. Nagle usłyszała trzaśnięcie drzwiami w męskiej łazience i straszne krzyki.
-Pożałujesz tego ty kurwo!-nie mogła rozpoznać głosu. Zbyt wiele wypiła.
-Al....-nie dane było mu dokończyć, gdyż uderzył głową o ziemię i stał się workiem treningowym dla przeciwnika. Adried zaniepokoiły dźwięki dochodzące za drzwi, lecz nie weszła tam. Bała się...
W tym samym czasie kiedy Adried wróciła na salę z łazienki wyszedł Zayn. Poprawił swoją czarną bluzkę i starł z wargi krew. Nie interesowała go czy jego przeciwnik żyje czy jednak nie. Nie bał się, że go złapią. To każdy bał się jego, więc nigdy jeszcze nie zastali go w więzieniu. Był buntownikiem, robił to co mu się podoba.
-Ja się już będę zmywał-poinformował wszystkich zebranych i miał wyjść kiedy dopadł go Liam.
-Dlaczego już?
-Jutro mam klienta z rana. Do następnego stary-zaśmiał się i opuścił klub.
*Mieszkanie-Narrator*
Dziewczyna z uśmiechem przyglądała się "umierającej" Shereen. Brunetka nie pamięta kiedy ostatni raz miała kaca. Tego właśnie wszystkie koleżanki jej zazdrościły. Mogła pić ile wlezie, ale i tak jutro obudziłaby się jak gdyby nigdy nic.
-Idę Ci po tabletki, tam masz wodę z cytryną i leż-poinformowała swoją siostrę i udała się w stronę windy. Będąc już na dole przywitała się z Markiem i wyszła na zewnątrz-Czyli kolejny nowy sąsiad?-powiedziała sama do siebie i przewróciła oczami. Do budynku wnosili kartony, a przed nim stała ciężarówka od przeprowadzek. Nie lubiła nowych ludzi.
Odeszła od budynku i przeszła kawałek by wstąpić do małej apteki. Kupiła to co potrzebne i wyszła. Była tak zaczytana w SMSa, że nie zauważyła kogoś wchodzącego do apteki.
-Boże, przepraszam chodzę jak pokraka-zaczęła jęczeć sama na siebie.
-Ej Adried to ja na ciebie wpadłam-ciemnowłosa dziewczyna za chichotała. Oczy Adr zaświeciły się ze szczęścia.
-Eleanor?!
-Duch... Pewnie, że ja! Boże! Kochana jak ja się za tobą stęskniłam-zaczęła piszczeć i przytuliła przyjaciółkę. Ona jaka była taka i jest.
-Ale skąd ty...?
-W aptece? Louis rozciął nogę jak przenosił kartony do naszego nowego mieszkania i przyleciałam po lepiec-wzruszyła ramionami a Adried się lekko zaśmiała.
-El! Ja miałam na myśli skąd ty w Malibu....
-Aaa..... Wprowadziliśmy się z Lou do nowego mieszkania.
-Jeszcze mi powiedz, że to wasza ciężarówka stoi pod moim blokiem....
-Noooo!
-Musze zobaczyć się z Louisem.
-A tak w ogóle to możemy się jutro spotkać? Musimy ci coś dać....
-Jasne, ale co?
-Dowiesz się w swoim czasie-uśmiechnęła się zadziornie i weszła do środka apteki.
Siostry Cutkelvien weszły do środka klubu. Do ich nozdrzy wślizgnął się zapach alkoholu i tytoniu pomieszany z smrodem potu.Wiele par, które pewnie przed kilkoma minutami się poznały, obściskiwały się przy ścianie. Wiele ludzi "tańczyło" na parkiecie w rytm muzyki a reszta siedziała przy stolikach lub barach.
Shereen wraz z Adried udały się do stolika gdzie siedziała Perrie, Liam, Niall, Harry, Jesy oraz ktoś jeszcze. Ten ktoś namiętnie całował Edwards. A tym ktosiem okazał się Zayn. Adr jedynie prychnęła i przywitała się z każdym buziakiem w policzek.
-Kto co chce?-zapytał już lekko wstawiony Harry. Nagle polały się zamówienia. Począwszy od soków kończąc na wysoko procentowych trunkach. Adried poszła za nim, bo sam nie dałby rady z tyloma szklankami. Przy barze złożyli zamówienie a Cutkelvien zadała pytanie Stylesowi.
-Gdzie Ana?
-Nie mogła przyjść....-westchnął. Jego dziewczyna rzadko bywała z nim na imprezach.-Musiała jechać z ojcem coś pozałatwiać. No wiesz bo jej babci....
Sher przysłuchiwała się ich rozmowie i wywróciła oczami. Dobrze wiedziała, że Ana oszukuje Harrego. Ona nie pojechała by nigdzie z ojcem. On by jej na to nie pozwolił. Nawet jakby pojechała to pewnie musiała by oddawać za paliwo. Chore... Jej ojciec był z rodu tych złych. Tak samo jak ojciec Adried. Ona nigdy nie miała z nim łatwo. Wiele blizn na ciele dziewczyny powstało od silnych uderzeń ojca.
Harry i Anastazja tworzyli dość dziwny nieustatkowany związek. Wiele razy się rozchodzili by znów do siebie wracać i tak w kółko. Mieli przed sobą zbyt dużo tajemnic. Jednak gdy na siebie patrzyli w ich oczach widziało się tą miłość. Ich charaktery były zupełnie inne. Ona dziewczyna miła i skromna a on? Zupełne przeciwieństwo. Okropnie wredny i w żadnym calu nie skromny... Wszystkie ich tajemnice znała Shereen, ale kiedyś przyrzekła, że nie puści pary z ust. Trzyma się tego...
Impreza rozkręciła się w najlepsze. Alkohol lał się litrami. Perrie wreszcie dostała się do drużyny Adried i musiała to opić. Starsza Cutkelvien skierowała się w stronę łazienek. Źle się poczuła. Nagle usłyszała trzaśnięcie drzwiami w męskiej łazience i straszne krzyki.
-Pożałujesz tego ty kurwo!-nie mogła rozpoznać głosu. Zbyt wiele wypiła.
-Al....-nie dane było mu dokończyć, gdyż uderzył głową o ziemię i stał się workiem treningowym dla przeciwnika. Adried zaniepokoiły dźwięki dochodzące za drzwi, lecz nie weszła tam. Bała się...
W tym samym czasie kiedy Adried wróciła na salę z łazienki wyszedł Zayn. Poprawił swoją czarną bluzkę i starł z wargi krew. Nie interesowała go czy jego przeciwnik żyje czy jednak nie. Nie bał się, że go złapią. To każdy bał się jego, więc nigdy jeszcze nie zastali go w więzieniu. Był buntownikiem, robił to co mu się podoba.
-Ja się już będę zmywał-poinformował wszystkich zebranych i miał wyjść kiedy dopadł go Liam.
-Dlaczego już?
-Jutro mam klienta z rana. Do następnego stary-zaśmiał się i opuścił klub.
*Mieszkanie-Narrator*
Dziewczyna z uśmiechem przyglądała się "umierającej" Shereen. Brunetka nie pamięta kiedy ostatni raz miała kaca. Tego właśnie wszystkie koleżanki jej zazdrościły. Mogła pić ile wlezie, ale i tak jutro obudziłaby się jak gdyby nigdy nic.
-Idę Ci po tabletki, tam masz wodę z cytryną i leż-poinformowała swoją siostrę i udała się w stronę windy. Będąc już na dole przywitała się z Markiem i wyszła na zewnątrz-Czyli kolejny nowy sąsiad?-powiedziała sama do siebie i przewróciła oczami. Do budynku wnosili kartony, a przed nim stała ciężarówka od przeprowadzek. Nie lubiła nowych ludzi.
Odeszła od budynku i przeszła kawałek by wstąpić do małej apteki. Kupiła to co potrzebne i wyszła. Była tak zaczytana w SMSa, że nie zauważyła kogoś wchodzącego do apteki.
-Boże, przepraszam chodzę jak pokraka-zaczęła jęczeć sama na siebie.
-Ej Adried to ja na ciebie wpadłam-ciemnowłosa dziewczyna za chichotała. Oczy Adr zaświeciły się ze szczęścia.
-Eleanor?!
-Duch... Pewnie, że ja! Boże! Kochana jak ja się za tobą stęskniłam-zaczęła piszczeć i przytuliła przyjaciółkę. Ona jaka była taka i jest.
-Ale skąd ty...?
-W aptece? Louis rozciął nogę jak przenosił kartony do naszego nowego mieszkania i przyleciałam po lepiec-wzruszyła ramionami a Adried się lekko zaśmiała.
-El! Ja miałam na myśli skąd ty w Malibu....
-Aaa..... Wprowadziliśmy się z Lou do nowego mieszkania.
-Jeszcze mi powiedz, że to wasza ciężarówka stoi pod moim blokiem....
-Noooo!
-Musze zobaczyć się z Louisem.
-A tak w ogóle to możemy się jutro spotkać? Musimy ci coś dać....
-Jasne, ale co?
-Dowiesz się w swoim czasie-uśmiechnęła się zadziornie i weszła do środka apteki.
czwartek, 10 lipca 2014
Rozdział 1
Coś pod poduszką Adried zaczęło wibrować a chwilę po tym wydobyło z siebie głośne pikanie. Ręka dziewczyny po omacku wyszukała telefon i włączyła drzemkę. Po kilku minutach budzik na nowo zaczął grać więc brunetka zmuszona była wstać. Położyła stopy na ciemnych panelach i się rozciągnęła. Zacisnęła rękę w pięść i przetarła "klejące się" oczy. Podniosła się z łóżka i przeczłapała do łazienki. Była słaba, zresztą jak co ranka. Odkręciła oba kurki wody regulując przy tym jej temperaturę. Do ciepłej wody dolała kilka różnokolorowych specyfików i udała się w stronę dzwoniącego telefonu.
-Słucham Cię Jesy-ziewnęła i wróciła do toalety.
-Zjadłaś coś już dziś?-zapytała. Jesy była psychologiem Adried.
-Właśnie wchodzę do wanny-jęknęła przeciągle-Jak się wykąpie to zjem-zapewniła ją.
-Jeszcze zadzwonię, ale teraz muszę kończyć. Widzimy się wieczorem?
-Yhym.... Dobra to pa-rozłączyła się i zanurzyła w wodzie.
-Słucham Cię Jesy-ziewnęła i wróciła do toalety.
-Zjadłaś coś już dziś?-zapytała. Jesy była psychologiem Adried.
-Właśnie wchodzę do wanny-jęknęła przeciągle-Jak się wykąpie to zjem-zapewniła ją.
-Jeszcze zadzwonię, ale teraz muszę kończyć. Widzimy się wieczorem?
-Yhym.... Dobra to pa-rozłączyła się i zanurzyła w wodzie.
poniedziałek, 30 czerwca 2014
Prolog
Zaczęło świtać. Adried od dłuższego czasu leżała z szeroko otwartymi oczami. Choć pogoda na dworze była przepiękna a dzień ten był wolny od wszelakich zajęć, sesji, występów oraz pokazów to dziewczyna miała w planach zostać w domu. Była raczej typem samotnika. Trzymała się tylko ze zwartą grupą przyjaciół.
Wstała z łóżka i na swoje chude stopy założyła miękkie różowe kapcie. Przeczłapała cały apartament i weszła do kuchni. Zaparzyła sobie kawę i przeszła do salonu. Usiadła na czarnej skórzanej kanapie i dopadły ją przemyślenia.
Wstała z łóżka i na swoje chude stopy założyła miękkie różowe kapcie. Przeczłapała cały apartament i weszła do kuchni. Zaparzyła sobie kawę i przeszła do salonu. Usiadła na czarnej skórzanej kanapie i dopadły ją przemyślenia.
niedziela, 29 czerwca 2014
Bohaterowie
Adried Cutkelvien
23years
dancer / model / student
Dziewczyna o nieskazitelnej urodzie, która nienawidzi siebie. Jest anorektyczką. Przed laty mieszkała w Nowym Yorku, ale musiała się przeprowadzić do Malibu. Jest znakomitą tancerką i na co dzień tańczy na Broadway'u. Dzięki swojemu chudemu ciału zrobiła karierę w modelingu. Uczęszcza do szkoły tańca. W przyszłości chce założyć miejsce, gdzie mogłaby uczyć nastolatki tańca i modelingu. W wieku pięciu lat straciła ojca, a po trzynastu latach matkę. Musi opiekować się swoją przyrodnią siostrą Shereen. Używa nazwiska swojego ojczyma, gdyż jej biologiczny ojciec był domowym terrorystą i go nienawidzi.
"Ty patrząc na moje ciało mówisz "Ble nie chcę patrzeć na twoje kości przytyj!" a ja spoglądając na swoje mówię "Jestem zbyt gruba" Dziwne nie?"
"Kurwa! Mogłabym być najpiękniejsza i mieć każdego nawet księcia, ale wybieram Ciebie chuju!"
Zayn Malik
25 years
tattoo/lawyer
tattoo/lawyer
Tego chłopaka nie należy zaliczać od grzecznych. Zbyt dobrze zna Adried. W Nowym Yorku zamieszany był w czarne interesy więc przeprowadził się do Malibu. Tu otworzył luksusowe studio tatuażu. Skończył prawo, ale ono w ogóle go nie interesuje. To jest zbyt spokojny zawód dla niego. Jego zamiłowaniem są ścigacze i wyścigowe auta. Sam ma ich już kilka. Ma swoje własne studio tatuażu o dźwięcznej nazwie "Nessej likes tattoos"
"Kurwa jestem spokojny! Jak jebany kwiat lotosu na jebanym jeziorze!"
"Pamiętam rozumiesz?! Nigdy nie miałem innej.... Nigdy nie zapomniałem"
Shereen Cutkelvien
20 years
model / photographer / student
Jest inna niż swoja siostra. Kocha swoją figurę i jest na maksa zwariowana. Wraz ze siostrą są modelkami w tej samej agencji. Chodzi na studia fotograficzne. Mieszka z siostrą ponieważ jej ojciec jest wojskowym w Afganistanie. Ma przyjaciółkę, która nie ma za kolorowo w domu. Shereen jest dość wrażliwą dziewczyną, ale gdy trzeba pokaże swoje drugie "Ja"
"Przestań ją wyzywać gruba kurwo!"
"Żyje chwilą i chcę, żeby ona też ale jest trudno."
Drugoplanowi
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Szablon wykonała Nikumu
dla Zaczarowanych Szablonów.
dla Zaczarowanych Szablonów.