piątek, 12 września 2014

Rozdział 4

Teraz pomyślicie o mnie, że jestem egoistyczna, bo po jednym starciu z nim czuję ulgę kiedy dowiaduje się, że jego
-Ktoś powiesił gościa od tańca!-jej brązowe oczy "wypalały" we mnie dziurę i oczekiwały odpowiedzi.
-Ale....?
-I dyra jest podejrzana właśnie o to!
-Ktoś kto to wymyślił musi być walnięty!-wyrzuciłam ręce w górę po czym wyhamowałam na światłach.
-To raczej nie możliwe.... Ona jest taka chuda, że kiedyś nawet na chiliderkę się nie nadawała podobno... I jakim cudem ona miałaby wedrzeć go na te drewniane bale?
-To gdzie on zawisł?-lekko zaśmiałam się ze swojego słowa, ale zaraz spoważniałam.
-W pokoju nauczycielskim-wzdrygnęła i poprawiła swoje loki, które posklejały się od deszczu.
-Matko.... Czy oni chcą tam dalej przesiadywać? Z zapachem trupa?!-cicho się zaśmiałam i skręciłam na nasze osiedle. Przywitały mnie wysokie budynki, które wydawały się tak wielkie, że sięgały ciemnych chmur.
-Ej...-zagadnęła nagle Shereen. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem i uniosłam lekko brwi-Bo wiesz..... Ty w ogóle się tym nie przejmujesz....
-Czy ty?!-czy ona myśli, że ja go.....?
-Nie....nie....
-Shereen!-zganiłam ją zbulwersowana.
♥ ♥ ♥
Zdenerwowana przerzuciłam kolejną stronę Vogue i spojrzałam na zegarek. Pięć minut po siódmej... Choć zbliżał się czerwiec na dworze już było ciemno. Prawdopodobnie to przez to, iż na dworze panuje okropna ulewa i zbiera się na burze. 
 Perrie powinna tu już dawno być. Musiałam wygadać się mojej przyjaciółce, inaczej znów zdemoluje mieszkanie i się pokaleczę. 
   Kopnęłam nogą w ławę i prychnęłam zdenerwowana. Teraz na usta ciśnie się pytanie "Dlaczego jesteś zdenerwowana?"
  Prawdopodobnie dlatego, że właśnie pokłóciłam się z Shereen, która podejrzewa mnie o morderstwo, a ja życzyłam jej śmierci. Pewnie tak... A teraz pojechała do domu jej ojca i nie ma jej już trzy godziny! 
  Wreszcie usłyszałam dzwonek do drzwi. Nareszcie!
-Cześć kochanie!-uśmiechnęła się promiennie blondynka i lekko mnie uściskała-Co w takiej ciemnicy siedzisz?!-krzyknęła już z salonu.
-Czytałam przy kominku i nie chciało mi się włączać światła-uśmiechnęłam się lekko, choć wiedziałam, że tego nie zauważy. Nacisnęłam włącznik światła, ale jasny blask nie rozszedł się po mieszkaniu i usłyszałam ogromny grzmot, na który aż wzdrygnęłam-Nie ma prądu!-pisnęłam i przyleciałam do salonu.
-Jedziemy do mnie?
-Tak!
♥ ♥ ♥
Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i spojrzałam w ekran telewizora. 
-Chcesz coś do picia?-za drzwi wychyliła się Pezza. 
-Wode.
-Dostaniesz kakao!
-Nie!
-Tak!
-Przytyje!
-O to chodzi!
-Będę biegać dotąd, aż schudnę i już wtedy się odwodnię i jeszcze kilka rzeczy no i padnę na zawał!
-I dobrze jednego debila mniej! Świat stanie się lepszy!
-Perrie!
-Adried!
-Wiem jak mam na imię!
-Ja też!
-A w dupie Cię mam!
-O kakao gotowe!
-Boże....
-Perrie!
-Ha, ha, ha-zaśmiałam się sztucznie i wzięłam kubek od Edwards-Parzy!
-I dobrze!
-Koniec!
-Koniec!
Właśnie w tym momencie przypomniała mi się kłótnia z Zaynem, która wyglądała tak samo. Przed oczami stanął obraz całującej się Perrie z Malikiem.
-Mam pytanie....-zaczęłam lekko zdenerwowana.
-Hmm....?
-Czy ciebie i Zayna coś łączy?
-Co?!
-No czy ty i Zayn Malik jesteście razem?
-Nie....
-Ale się całowaliście!
-Byłam pijana! A tak w ogóle to co cię to obchodzi?!
-Bo sama kiedyś z nim byłam... Znamy się od kołyski....-przygryzłam niespokojnie wargę i czekałam na reakcję Perrie-Zawsze był obok mnie... Wspierał, pomagał i krzyczał. Ja, Zayn, Eleonora i Louis byliśmy paczką najlepszych przyjaciół. Biednych, najlepszych przyjaciół. Tylko naglę coś się spieprzyło. Dostałam się do "Malibu youth talent". Zbyt późno powiedziałam to Zaynowi. Pokłóciliśmy się i rozstaliśmy. Przyjaźń i miłość padła... Ja stawałam na kolejnych stopniach sławy i zapominałam o nich kompletnie. Oni wciąż byli biednymi ludźmi z przed mieści. Później Zayn zdał prawo i zrezygnował z tego. Został tatuażystom... Teraz jest znany na cały stan... Eleonora została fotografem a Louis poprawia te zdjęcia i razem pracują dla Glamour-starłam łzę z mego policzka-Nie wiem nawet po co ci to opowiadam... Po prostu musiałam się wygadać


2 komentarze:

  1. Jejku jak ty cudownie piszesz kicia! :*
    Najbardziej ubawiła mnie rozmowa Adried z Perrie :D
    No ładnie, ładnie ;*

    Powinnaś nazwać bloga zamiast "Imperfect" to "Perfect", bo kochanie piszesz cudnie :* I historia też wspaniała ;)
    Ale może niedługo się wyjaśni czemu jest "Niedoskonała" :)
    Zdrowiej, myszko! :)

    Całuski, ściskam, pozdrawiam i zapraszam:
    http://i-still-lovve-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj aj aj!
      Mówiłam już, że kocham takie długie komentarze?! Jeśli nie to mówię (czy piszę jak tam wolisz) "KOCHAM TAKIE DŁUGIE KOMENTARZE"
      No może się domyślicie sami o co chodzi z "Imperfect"? <3

      Usuń

Szablon wykonała Nikumu
dla Zaczarowanych Szablonów.